WUJKA ŁUKASZA O HISTORII I TYPACH GIER WYKŁAD PIERWSZY
Wieść gminna głosi, że pierwszy program, napisany na pierwszy komputer, był prymitywną grą. Osobiście nie mam nic przeciwko temu – a nawet brzmi to dosyć logicznie. Była to jednak zamierzchła przeszłość, po której nastąpił czas dużych (najczęściej umieszczanych w objazdowych budach stanowiących część wesołych miasteczek) i małych automatów. Wszyscy pamiętamy zalanie polskiego rynku małymi, elektronicznymi grami na Polski rynek. King-kongi, wyścigi samochodowe, gry sportowe i zręcznościowe mimo swojej prostoty, zrobiły u nas jakieś 10 lat temu prawdziwą furorę. Również liczne salony z automatami do grania nie narzekały na brak klientów – i nadal w godzinach szczytu ciężko dopchać się do najlepszych flipperów czy mordobić na „dużym ekranie”.
Można śmiało powiedzieć, że komputery i gry na nie pisane stanowią kontynuację rozpoczętej wiele lat temu produkcji programów, służących do zabawy i relaksu. Jednak szybko postępujący rozwój techniki komputerowej pozwolił na wymyślanie coraz to lepszych, ładniejszych, trudniejszych i generalnie nowych pod względem koncepcji gier – każdy z nas intuicyjnie odróżnia symulator od strzelanki lub mordobicie od gry logicznej. Coraz częściej kupujemy grę nie po to, by dzięki niej odpoczywać, ale w celu poprawienia refleksu, pogłębienia swojej wiedzy (najczęściej historycznej) bądź sprawdzenia się jako ekonomista-amator.
Pierwszym „prawdziwym” komputerem, który zaistniał w Polsce, było Spectrum – prosta i dzięki temu tania konstrukcja, na którą pisano naprawdę masę oprogramowania (w 90% gry). Najlepsze z nich nazywano klasyką komputerową a przecież żadna z gier nie miała ponad 60 KB! Dziś już pewnie mało kto pamięta Jumping Jacka, Knight Lore’a (pierwsza gra 3D), Atic Ataca itd. O popularności tych gier świadczy najlepiej powstanie kilku emulatorów Spectrum pod PeCety, wraz z megabajtami oryginalnych programów. Moim zdaniem każdy powinien choć raz sięgnąć „do źródeł”, gdyż inaczej jest w jakimś tam sensie upośledzony.
ZRĘCZNOŚCIÓWKI
Kiedyś – najprostsze i (dlatego) najbardziej lubiane gry. Aktualnie prawie każda firma stara się utrudniać graczowi zadanie przez dodawanie elementów logicznych (zagadki) oraz ekonomicznych (zarabianie pieniędzy) Nadal jednak przede wszystkim chodzi o dokładne poruszanie się, szybkie strzelanie i wyjątkowo dobrą orientację („dwie pary oczu dookoła głowy”).
Dziś obserwuję na rynku odchodzenie firm komputerowych od produkowania zręcznościówek – chyba wszyscy doszli już do wniosku, że nie da się wymyślić niczego nowego. W przeciągu dwóch lat pojawiło się tylko kilka zasługujących na uznanie programów: Raptor, Cannon Fodder 1 i 2, Aladdin (więcej nie pamiętam). Wygląda na to. że rodzina ta będzie reprezentowana w przyszłości tylko przez strzelanki 3D, takie jak DOOM i Quake czy Wolfenstein i Rise of the Triad.
Zręcznościówki są często myślowo rozdzielane od strzelanek, ale proponuję przyjąć, że zręcznościówki to taka wielka rodzina, która obejmuje strzelanki, platformówki, flippery itd. Dzięki temu unikniemy dzielenia włosa na czworo, bo przecież w skrajnym przypadku każdy program mógłby reprezentować odrębny gatunek gier.
Natomiast warte wyodrębnienia są tak zwane…
A zaczęło się tak prosto! Pierwsze „gry walki”, takie jak Kung Fu i The Way of the Exploding Fist, toczyły się do 2-3 celnych trafień a i ciosów do dyspozycji gracza nie było wiele – przeskok, unik, kilka ciosów piąchą i dwa kopnięcia. Sytuację tę zmieniło nieco pojawienie się International Karate 3, w którym to walczyło się z dwoma przeciwnikami, przybyło kilkanaście nowych uderzeń a i zawodnicy mogli wytrzymać więcej.
Na pewno większość z Was orientuje się, jakie gry robi się dzisiaj. Wystarczy zagrać w Mortal Kombat 2 – krew leje się równym strumieniem, mistrzowie wydają odgłosy odpowiednie do wyrywania im głowy lub serca. Grom tego rodzaju nie można oczywiście zarzucić niczego innego, bo są rozbudowane, doskonałe pod względem grafiki i animacji a nieustanne wyrywanie przeciwnikom różnych części ciała nudzi się „dopiero” po kilku miesiącach. Ciekawe, czy tendencja totalnej demolki w stylu MK2 będzie zachowana a nawet przenoszona do innych gier.
Trochę nowym motywem są mordobicia robotów, z których to polecam szerokiej publice dwa tytuły: Rise of the Robots oraz One Must Fall 2097.
GRY SPORTOWE
To też mimo wszystko zręcznościówki, tyle że powiązane między sobą ideą sportu. Przez ponad 10 lat pisania gier, autorzy zdążyli już chyba przenieść każdy sport na dysk komputera – oprócz gromady piłek nożnych, siatkówek, koszykówek i tenisów można zagrać także w rugby, hokeja a nawet przenieść się na Olimpiadę i sprawdzić się w letnich bądź zimowych dyscyplinach olimpijskich.
O starszych, Spectrumowych grach sportowych nie wspominam w tym wypadku z rozrzewnieniem, ponieważ były po prostu nędzne. Wygląda na to, że grafika w takich programach ma znaczenie podstawowe. Z zeznań innych graczy wiem, że np. dobre piłki nożne zaczęły powstawać dopiero jakieś 2 lata temu a autorzy nadal głowią się nad napisaniem chociaż znośnej siatkówki – ostatnia jaką widziałem, to King’s of Volleyball na Commodore.
Grom sportowym zdecydowanie dobrze zrobiła firma Electronic Arts, która sprzedaje już trzy znakomite produkty: FIFA Soccera, NHL Hockeya oraz NBA’95. Mogę śmiało powiedzieć, że to pierwsze profesjonalne gry sportowe, warte każdych pieniędzy.
& na koniec
Za miesiąc rozwinę swoje smętne rozważania, przechodząc do dużo ciekawszych, ale i trudniejszych rodzajów gier erotycznych (sex to ciężka sprawa), logiczno-ekonomicznych, strategicznych, symulacyjnych i przygodowych
Luke
<- Uniwersytet Gracza 40 | Uniwersytet Gracza 42 -> |