Raport z oblężonego miasta 3 – nr 16/3

Już po raz trzeci na łamach czasopisma związanego ze Spółdzielnią Bajtek ukazuje się “Raport… “. Znowu przypada nam napisać kilka słów prawdy o komputerach, które w efekcie bezwzględnego postępu technicznego przestały być pełnowartościowym, dobrym sprzętem. Tym razem, po ośmiobitowcach i quasi-szesnastobitowcach przyszła kolej na nasze ukochane PC-ety. Chodzi o stare, dobre AT-ki. Słowa, które wklepiemy poniżej, przechodzić nam będą przez palce z najwyższym trudem, zważywszy na fakt, iż sami mieliśmy przyjemność posiadać w domach komputerki z procesorem 80286 (a ja, tj. Alex katuję się na tym sprzęcie po dziś dzień).

Mimo wszystko jednak, prawda jest prawdą – spójrzmy więc, jak rzeczy stoją. W epoce masowej PC-tyzacji, tj. w okresie ‘90 – ‘91, IBM PC AT był konfiguracją podstawową. Co prawda już wtedy programy użytkowe (a w szczególności arkusze kalkulacyjne i powoli zdobywające popularność graficzne interfejsy użytkownika, takie jak np. Windows) “dławiły się” na AT-kach, ale my, przyzwoici gracze, nie dla takich zboczonych celów kupowaliśmy swoje komputerki. Tak więc IBM PC AT z kolorowym ekranem VGA i “aż” 40 MB dyskiem twardym – był zestawem absolutnie zadowalającym. Katowaliśmy coraz to nowsze gierki, a były to takie błogosławione czasy, że przy uruchamianiu nie trzeba było nawet opuszczać Norton Commandera. Co prawda, już wtedy pojawiło się widmo pt. Wing Commander II, ale gra ta traktowana była raczej anegdotycznie, wszak nawet najwięksi maniacy wahali się, gdy trzeba było przeznaczyć około połowy dysku na jeden program. Niestety, sielanka nie trwała długo…

Pierwszym symptomem zmian były symulatory lotu, takie jak F-117A czy Red Baron. Nagle okazało się, że 12 MHz “pod maską” to trochę za mało. Co prawda nie dochodziło jeszcze wtedy do szykan pt. “Sorry, fatal error, CPU 80386 not detected. “ ale niesamowita powolność z jaką przebiegała gra zmuszała nas do wyłączania części szczegółów, w efekcie czego nie byliśmy w stanie w pełni docenić wysiłku autorów (który właśnie w tychże szczegółach się przejawia).

Kolejnym krokiem na ewolucyjnej drodze do 386 były gry, które część opcji oferowały tylko posiadaczom dużych ilości pamięci EMS, czy XMS. Dotyczy to przede wszystkim opcji graficznych (powtórki, wyższa rozdzielczość) i muzycznych (digitalizowane rozmowy). Do tej kategorii można zaliczyć: SpaceQuest III, Test Drive III i wiele, wiele innych.

Programiści w swym pędzie do stworzenia gry doskonałej postanowili uwolnić się od duszącego gorsetu AT. Niestety nie potrafimy podać tej magicznej daty, kiedy po raz pierwszy uruchomiona gra lakonicznie poinformowała zdumionego użytkownika, że jego AT już nie wystarcza. Nie wiemy też jaki to był program. Pierwsze wieści o tym zaczęły dochodzić nas już od końca A. D. 1991 jednak nie przyjmowaliśmy ich do wiadomości – wszak AT było wtedy komputerem znakomitym.

W chwili obecnej batalia już się zakończyła. Niech wystarczy przykład: otrzymaliśmy ostatnio dziesięć nowych gier. Cztery z nich absolutnie odmówiły bliższej styczności z AT (m. in. SimLife i V for Victory), piąta (Car & Driver) obcięła ilość szczegółów do 20%, pozbawiła nas muzyki i ostrzegła i tak, że w każdej chwili coś może się skopać. Największym zaskoczeniem było zaś, że znakomity X-Wing działa! Co prawda nie ma róży bez kolców – pomimo posiadania Sound Blastera, podczas rewelacyjnej czołówki nie mogliśmy wysłuchać digitalizowanych rozmów (“256 Kb of EMS needed”) – ale dobre i to.

Z tego, co napisaliśmy powyżej wypływa jeden zasadniczy wniosek – czasy AT skończyły się bezpowrotnie. Dlatego drogi Czytelniku, wymiana płyty głównej (niestety dość kosztowna) staje się nieubłaganym wymogiem chwili, a wydaje się iż minimalną konfiguracją do gier staje jest w tej chwili PC 386 33 Mhz z 4MB pamięci, 120MB dyskiem, kartą SVGA (najlepiej 1MB) – takie są żądania ostatnich strategicznych produkcji Three – Sixty: V for Victory i Patriot (z Sound Blasterem). Co prawda pojawiło się widmo pod tytułem “Comanche” które na wyżej wymienionej konfiguracji działałoby nader powoli. Ale chyba możemy tą grę potraktować anegdotycznie…

Alex & Gawron

Opublikowano w czasopiśmie TOP SECRET 16/3 (1993)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*