KINDGOM 'O’ MAGIC ’96

O to Królestwo Magii, zapowiedziane w poprzednim numerze. Wspaniała, przezabawna dwukompaktowa przygoda. Kiedy parę lat temu rodziło się ono w umyśle swoich twórców, ich zamysłem było stworzenie gry tak śmiesznej jak „The Day of the Tentacle” czy „Sam & Max Hit the Road”, a jednocześnie z kompletnie nielinową akcją. Chyba się im udało.

Swoją przygodę rozpoczynamy od spotkania z Narratorem, który będzie opowiadał nam o królestwie, przedstawiał spotykane postacie, opisywał odnajdowane przedmioty i komentował bierzące wydarzenia na początek namawia on nas do wyboru postaci, za której losy będziemy odpowiadać. Wcielić możemy się w Thidneya, dwumetrowego jaszczura o wesołym usposobieniu. lub w ponętną ShahRon, która choć słabsza fizycznie (a w „Kingdom O’Magic” odporność na przemoc to kluczowa sprawa) oczarowuje nie tylko zdolnościami magicznymi, ale i wdziękiem osobistym. Po dokonaniu trudnego wyboru, przed nami kolejna decyzja; wybrać należy jedną spośród trzech misji różniących się celem i poziomem trudności.

…Za chwilę ze startrekowskim majestatem kompletne, nowoczesne urządzenie sanitarne przemierza bezmiar kosmosu, parę wzniosłych sekund później wydawszy dobitne chlupchluchlap przyspiesza i niknie nam z oczu za zakrętem nadprzestrzeni…

To, co przyciąga do zaczarowanego Królewstwa Magii, to humor magicznie sączący się z każdego rogu i zakamarka tego sparodiowanego świata fantazji. gdzie Elrond to Don Elrondo ojciec chrzestny, a trolle to komuniści. „Kingdom O’Magic” to rewelacyjne partie dialogu, prześmieszna narracja i nieustanne gagi wynikające z umiejętnego ośmieszania kultowych produktów fantasy i wszystkiego, co się tylko da. Mamy więc ziejącego ogniem smoka, który po spaleniu ofiary, przywołuje na swą paszczę znany tekst z „Nieśmiertelnego”: „Its better to burn up than to fade away”. W innym miejscu spotkawszy spacerujące drzewo Thidney żali się, iż nigdy nie chciał zostać poszukiwaczem przygód. a naprawdę pragnął być drwalem od tego momentu wszystko wskazuje na to. iż usłyszymy „Lumberjack” Monty Pythona, niestety przed wydaniem pierwszej nuty Thidney żegna się z tym światem.

Rewelacyjną robotę przeprowadzono w studiu nagrań wyrazistej gry szóstki aktorów nie sposób przecenić. (moim faworytem jest szczególnie John Sessions Thidney). Dzięki ich glosom mieszkańcy królestwa stają się realni, wiarygodni i przekonywająco zabawni.

Podobno obszerne fragmenty skryptu powstawały w pubach na serwetkach i podstawkach pod kufle ze spożywanym w poważnych ilościach piwem. Dowodem na to może być, ze względu na szczególne właściwości wspomnianego napoju, żywo obecny w grze (jak widać już od pierwszych kadrów) motyw kibla. Tam gdzie obecnie na zachodnim końcu Przełęczy Kalibre stoi sobie samotnie BARDZO publiczna toaleta, miała oryginalnie zasiadać na niej szeroko znana i łatwo rozpoznawalna postać. Wspaniały, zdaniem swych autorów, pomysł upadł jednak po sygnałach, że może pociągnąć za sobą kroki prawne. W rezultacie zadowolić się musiano paroma zwykłymi sanitarnymi zagadkami, a pogarda autorów dla instytucji cenzury wyrażana jest w grze na każdym kroku. Na przykład. przed głównym wejściem do siedziby Czarnego Władcy dynda sobie ktoś na szubienicy obficie brocząc krwią podpis: „Replikaczłowiekanasznurku, z dodatkiem ketchupu, obowiązkowe wyposażenie ponurych zamków” szczególnie efektywna w odstraszaniu akwizytorów: nie dotyczy Niemiec, gdzie cenzura nie pozwula na oglądanie takich, a nawet choćby odrobinę niepokojących widoków, uwierzcie nam ludzie na słowo „Doom 2” był świetny!”

Ja jednak jestem wciąż zdumiony, gdyż nieustanne rubaszne, niewybredne. iście marynarskie dowcipy seksualne, duża doza obciętych głów, kikutów („dam ci rękę mojej córki, tylko nie wiem gdzie ją położyłem”) i rozczłonkowanych ciał oraz zdarzające się, niezwykle zabawne, ale jednak, wulgaryzmy niekiedy wręcz szokują. Bardzo jestem ciekawy, co by się zaczęto dziać. gdyby gra została całkowicie spolszczona. Grafikę w „Kingdom O’Magic” zrealizowano na komputerach Silicon Graphics. Postacie łażące nieustannie po sympatycznie wyglądających planach zmieniają swój rozmiar w zależności od miejsca na ekranie. Choć jest to. niestety, niska rozdzielczość i kształty postaci czasami są lekko poszarpane, całość wykonano jednak bardzo starannie. Akcję gry przerywają często ładne renderowane animacje, czasami zaś zabawne czarnobiale filmy z okresu, jak się wydaje, mniej więcej lat czterdziestych.

Ekran w „Kingdom O’Magic” zrealizowano w sposób wygodny dla użytkownika. Na dole wyświetlane są komentarze i podpisy. a prosty i przyjemny w użyciu interfejs nie zajmuje miejsca, sprytnie ograniczając się do kursora w kształcie dłoni, który zaczyna iskrzyć się, gdy trafiamy na tzw. hot spot, czyli przedmiot do obejrzenia lub postać do pogadania. Kliknięcie w to iskrzące się miejsce owocuje pojawieniem się koła, które daje nam wybór obejrzenia, wzięcia lub posłużenia się przedmiotem, a przy postaci opcję konwersacji, zaczarowania i przyłożenia.

Choć wydane w prześlicznym pudełku „Kingdom O’Magic” zaopatrzono w bardzo śmieszny i informacyjny manuał, ten przemilcza jednak sprawę sejwowania rzeczywiście wyglądu jakby tę użyteczną opcję wprowadzono od niechcenia w ostatniej chwili. Niniejszym donoszę, iż wciśnięcie escape lub F1 uruchamia menu. w którym z łaski znalazło się miejsce na sześć sejwów na quest, za co, moim zdaniem, ktoś kiedyś będzie smażył się w piekle. Kolejną niespodzianką jest fakt, że czasami po wciśnięciu Esc/F1 gra uważa za stosowne udać się do DOSu. a zrobić to potrafi również i w innych okolicznościach. Te gorzkie słowa musiały paść. Wracając do pochlebstw, kolejną nie udokumentowaną, a jak że przydatną funkcją, jest bitmapowy zrzut ekranu kryjący się pod F9! W Królestwie Magii płynie czas i wszystkie plany posiadają swoje nocne i dzienne oblicza.

Noc i dzień rządzą się właściwymi dla siebie prawami. Po zmroku wizyt oczywiście składać nie wypada, czynne są tylko całodobowe gospody. ale za to pojawia się dyskoteka nieczynna za dnia, a trolle. które byty na tyle nieostrożne. iż pozwoliły zaskoczyć się promieniom słonecznym poza swoją mroczną jaskinią, zdarza się. w nienaturalnych pozach, czekają skamieniałe na klejną noc. Szczególnie dobrze wyszli artystom rysującym „Kingdom O’Magic” jego mieszkańcy — są to ładnie animowane trójwymiarowe postacie, z bardzo dobrą synchronizacją ust w czasie wypowiadanych kwestii. Mieszkańcy królestwa żyją własnymi interesami i zgodnie z nimi przemierzają tam i z powrotem jego piękne ziemie (wiąże się to z faktem, iż program często czyta z CD. bowiem ktoś co jakiś czas wchodzi do oglądanej przez nas lokacji). Rezultatem tego jest, że często chcąc porozmawiać z daną osobą musimy jej zwyczajnie szukać.

„Kingdom O’Magic” to rzeczywiście gra o ludziach. Każda postać (również ta, którą kierujemy) jak w rasowym roleplay’u dysponuje swoimi statystykami, wśród nich najważniejsze są: zdrowie (gdy spadnie do zera, czeka nas już tylko lot trumną w kosmosie wypełnionym czaszkami z nosami clownów): niektóre postacie zamiast liczby mają tu napisane na przykład „IDDQD”, moc czarów oraz złoto. Tym ostatnim płacimy na przykład za regenerujące łóżko w gospodzie. Oprócz konwersacji i manipulowania przedmiotami wypada nam wdawać się w konflikty z niektórymi postaciami — wtedy na górze ekranu pojawiają się, jak w zwykłym „Street Fighterze” paski energii. a dwóch (dwoje) wojowników stapia się w jeden obłok kurzu. z którego wydobywają się WHACK, BASH, ! i ?#.

Idąc tropem Sama i Maxa zaprojektowano dla „Kingdom O’Magic” szereg klasycznych subgier zręcznościowych. Niestety, nie wszystkie zmieściły się na kompakcie, mamy jednak tutaj z pewnością Maze O’Frustration, sympatyczny rodzaj Pacmana. w który zagrać można w tawernie w MinarTragedy.

Zagadki i questy… istnieje grupa puzzli identyczna dla wszystkich trzech wypraw. lokacje są wszystkie takie same. bo i królestwo to samo, a mimo to nie obejrzysz się, a będziesz grał we wszystkie trzy misje naraz i nie będziesz się nudzić wykonywując po trzy razy tę samą czynność — to jest właśnie magia tej gry, to że zmieniają się opcje dialogowe. że można kierować rozmową i że wciąż jest ciekawie i śmiesznie. Zagadki nie należą do najprostszych. Na solution jest jeszcze za wcześnie, ale aby ułatwić Wam zabawę, dam jedną, ale za to porządną radę: gdy znajdziecie już przenośny telefon. a nie bardzo wiecie, co w danej lokacji należy zrobić. zadzwońcie po prostu pod prawdziwy numer działu technicznego SCI w Wielkiej Brytanii: 01703 631826. Powodzenia!

Dixie

Gra uzyskała rekomendację!!!

„Kingdom O’Magic” tryska humorem tak świetnym jak najlepsze fragmenty klasyków „Day of the Tentacle”, „Simon the Sorcerer” i … „Discworld”. Szokuje, bawi. zadziwia. Jest przeżyciem, eksploatując najlepsze treści gatunki fantastyki i nie tylko sprowadza je do rynsztokowych zabaw słowem i ciałem.

Dixie

Za to samo co powyżej i dodatkowo za piękne duże oczy pani Shah-Ron. Dziewczętom polecamy długi ogon Thidney’a. Przepraszamy katechetkę z klasą za wartości.

Emilus