Zawsze wydawało mi się, że w Gryzora jestem najlepszy. I nie dziwota – trzy lata praktyki to nie byle co. Każda minuta gryzorzenia sprawiała mi olbrzymią radość. Czasem też przychodził do mnie ktoś, przed kim mogłem zaprezentować swoje umiejętności. Nadszedł jednak dzień, który przyniósł diametralna zmianę…
Nie wierzyłem własnym oczom. Przetarłem je — nie pomogło. Puknąłem się w głowę lekko, potem mocniej. Też nic. Widok wciąż ten sam.
Na komputerze pogrywała dziewczyna. W Gryzora była niesamowita. Przechodziła w sześć minut wszystkie levele, w porywach nie tracąc nawet jednego życia. Kilka minut i byłem oświecony – znałem jej imię i wszystkie tajemnice gry. Ponieważ sam jestem tylko zwykłym wklepywaczem, pozwólmy Monice przemówić:
Sterujemy komandosem, którego zadanie jest proste a serce prawe.Przypadek to więc dość osobliwy, acz pozytywny wielce. Aby za bezbronnego nie uchodzić, mamy karabin i granaty. Na początek to wszystko.
Najważniejsze: co na ciebie czyha, nieostrożniku? Najpierw i najczęściej żołnierze. Okrutni mordercy: plują pociskami, skradają się, bombardują, biegają, jeżdżą, skaczą, kopią.
Kolejne utrudnienie: teren. Jest naprawdę tak wybrany, by zabić cię było łatwo i abyś zabijać nie mógł. W bagnach ujrzysz swą śmierć, z pagórka sfrunie na cię wróg, z groty wyleci granat a z drzewa spadną bomby. Na moście leżą uzbrojeni siepacze, pod nim zaś na sygnał czekają ładunki wybuchowe.
Nie przypadkiem cel gry na końcu podaję, jak deser po obiedzie. Mimo że etapy różnią się od siebie znacznie, cel pozostaje ten sam. Zabić, zniszczyć, przeżyć — reszta pozostaje w rękach Sił Wyższych.
Ponieważ najprawdopodobniej już więcej nie usłyszymy się, pozostawiam zdanie, które jest moim przewodnikiem w każdej strzelaninie: »Nie istnieje bariera nieskończenie ostateczna; nie istnieje nic, co nie może się zmienić — Tanith Lee«.
Lavender Blue
Firma:Ocean 1987
Spectrum, Commodore, Amstrad, Amiga, Atari ST
Opublikowano w czasopiśmie TOP SECRET 3 (1991)