W kraju wielkiego Kalifa, daleko na wschodzie, miało miejsce straszne wydarzenie. Okrutny wezyr Mohammed Al-Rimon porwał córkę władcy żądając za nią okupu, który był bardzo wysoki, a na przekazanie go porywacz wyznaczył dwie godziny i ani minuty więcej. Inaczej księżniczka zginie, a on ściągnie na państwo obce armie. Pertraktacje doradców sułtana nie przyniosły pożądanych rezultatów. Ich ciała wkrótce zostały złożone przed bramą pałacową. Nie było mowy o pokojowym rozwiązaniu tej sprawy. Wojsko postawione zostało w stan gotowości do wymarszu.
Gdy tylko książę Jaffar dowiedział się o wszystkim, postanowił wziąć całą sprawę w swoje ręce. Zapakował mały tobołek, dosiadł najszybszego wierzchowca i popędził w kierunku zamku, w którym więziona była jego ukochana. W przebraniu strażnika dostał się do środka wielkiego gmachu, z labiryntem schodów i komnat. Miał nieco ponad godzinę.
Zamek był wyjątkowo dobrze obwarowaną twierdzą. Zamieszkiwały go niezliczone rzesze drapieżnych stworzeń pełzających po podłogach oraz multum dzikich nietoperzy.
Pierwsze co Jaffar zrobił, to zabrał butelkę i zszedł do podziemi. Stamtąd wziął kartkę z zaklęciem, oraz napełnił butelkę winem z beczki, zabrał też walający się po podłodze klucz. Na dolnych kondygnacjach zamku odkrył wielkie wrota z napisem „Sezam”. Odczytał więc hasło zapisane na uprzednio znalezionej kartce. Dał się słyszeć zgrzyt i grzechot łańcuchów, po czym Sezam otworzył się. Wewnątrz leżał worek złota, który szybko znalazł się w kieszeni Jaffara. Książę udał się do skrzyni zabierając po drodze korbę, tak na wszelki wypadek. W skrzyni, którą dało się otworzyć kluczem, znalazł złoto, powędrował wyżej, aż na samą górę, do miejsca w którym dostał się do pałacu. Znajdowała się tam krata, którą podniósł korbą.
Kilka komnat dalej siedział sobie samotny kupiec. Marudził, że ma mało klientów i chce komuś wreszcie coś sprzedać. Jaffar dał mu złoto, w zamian za nie otrzymał nowiutki, nieużywany sztylet. Za worek złota kupił jeszcze pierścień władzy. Od kupca dowiedział się też, że księżniczka przetrzymywana jest w haremie, a dostępu do niego broni eunuch. Ponadto u wejścia są wrota, a przed nimi fosa, którą można sforsować tylko mając lampę Alladyna. Rozmyślając nad tym książę natknął się w jednej z komnat na flet, oraz na diamentowy naszyjnik. Zabrał je i udał się na poszukiwania zaklinacza węży. Odnalazł go piętro wyżej. Wręczył mu flet, w zamian za co otrzymał wspomnianą lampę. Pozostało mu jedynie kilkanaście minut.
Udał się do eunucha i poczęstował go winem. Okazało się, że eunuch ma kiepski łeb i zwalił się po wypiciu ledwie połowy (ale leszcz – Kopalny). Jaffar zadźgał go ze stoickim spokojem używając do tego celu sztyletu, który wlazł aż po rękojeść i za żadne skarby nie dawał się wyjąć.
Tak jak doradził kupiec, tuż przed fosą użył lampy, która przerzuciła go na drugą stronę. Drzwi otworzył zakładając pierścień władcy i tak dostał się do haremu (hłe, hłe -LKopalny). Zobaczył tam księżniczkę, która trwała w smutnym otępieniu. Dał jej diamentowy naszyjnik, po czym wyniósł na rękach z pałacu. Gdy zły wezyr dowiedział się o tym strzelił sobie w łeb. Jaffar i Miranda żyli długo i szczęśliwie, a Kalif cieszył się zdrowiem jeszcze wiele, wiele lat.
* * *
Aby dopełnić goryczy muszę napisać kilka kwaśnych uwag. Gra to właściwie przeróbka gry “Prince of Persia”. Zaletą jest ładna i elegancko wykonana grafika. Jedną z jej wad są latające stworki, które odradzają się po każdym przejściu ekranu. Nic z nimi, a raczej im, nie można zrobić, co najwyżej rozdeptać. Ponadto postać na ekranie ma kłopoty z nogami. Przebiera nimi raczej w miejscu i… nie umie skakać, co jest trochę dziwne jak na młodego chłopaka, który leci ratować panienkę. Ostatnią rzeczą do której się bym przyczepił jest muzyka, której za Chiny Ludowe nie da się wyłączyć, a w końcu rozgrywka trwa prawie godzinę.
Mr Undefined
Opublikowano w czasopiśmie TOP SECRET 17/4 (1993)